O tym trzeba mówić! Mało kto z nas się orientuje, ale mamy w Polsce fantastycznie biegających weteranów. Szacunek budzi już biegający 60-letni amator, a co dopiero 80- lub 100-letni zawodowiec. Średnia długość życia

w naszym kraju wynosi 73 lata. Istnieją u nas jednak setki staruszków, którzy pomimo brutalnych statystyk żyją tak, jakby mieli 20 lat. Poznajcie ludzi ze stali, polskich mistrzów i rekordzistów świata, którzy zadziwiają swoimi osiągnięciami.


SPIS TREŚCI:
1. 82-letni Jan Morawiec – na mecie maratonów robi pompki
2. 65-letni Wojciech Seidel – dwukrotny mistrz świata Anno Domini 2015
3. 105-letni rekordzista świata i Europy – o panu Stanisławie słyszał cały świat



1. 82-letni Jan Morawiec – na mecie maratonów robi pompki

Jan Morawiec to postać wybitna w historii polskiego sportu. Przed laty był czołowym polskim biegaczem, maratońskim mistrzem kraju i członkiem legendarnego Wunderteamu. Po zakończeniu kariery zawodowej nie zaprzestał biegania. Nie zrezygnował też z rywalizacji i rozpoczął serie swoich startów w zawodach dla weteranów. Jego największy sukces przyszedł pół wieku po zakończeniu startów na bieżni.


W brazylijskim Porto Alegre 81-letni wówczas Morawiec został mistrzem świata weteranów w biegu maratońskim. Osiągnął to pomimo zaledwie kilkunastogodzinnej aklimatyzacji, wysokiej temperatury i... braku punktów odżywczych na trasie. Do Brazylii pojechał za środki sponsorskie, na start

i tak jednak ubrał buty za... 56 złotych. „Wolę tańsze buty, bo przynoszą mi szczęście. Te, w których biegłem w Brazylii, już mi pękły, ale podkleiłem je gumą samochodową i już działają. Dalej w nich biegam i wygrywam” – komentuje polski weteran.


Po takich słowach może się wydawać, że już nic nas nie zaskoczy. Pan Jan potrafi jednak czarować. W czasie ostatniego ze swoich maratonów w Łodzi, pan Jan finiszował niemal po sprintersku. Co więcej na mecie i tak narzekał, że obrał za słabe tempo. Postanowił więc zmęczyć się dodatkową serią pompek.


Jaki jest przepis pana Jana na długowieczną formę? – „Trening, trening i jeszcze raz trening. I tak aż do śmierci. Ryba bez wody żyć nie może, a ja mam tak samo z bieganiem” – komentuje. Jego dzień wygląda następująco: pobudka przed 8 rano, następnie lekkie śniadanie i wyjście na kilkugodzinny trening (trucht + rozgrzewka + ćwiczenia koordynacyjne i bieganie), następnie powrót, obfity obiad, kąpiel i masaż, przed pójściem spać lekka kolacja. „Biegam co drugi dzień bo organizm potrzebuje czasu na regenerację”.


Pan Jan w całym swoim życiu przebiegł 130 maratonów. W Porto Alegre wpadł na metę z czasem 4:04,37. Jak podkreśla, bieganie to dla niego pasja i sens życia, więc nawet kiedy przestanie startować, to i tak nigdy nie zrezygnuje z treningów.


2. 65-letni Wojciech Seidel – dwukrotny mistrz świata anno Domini 2015

Biegowe osiągnięcia Seidela to historia absolutnie najnowsza. Niecały tydzień temu na mistrzostwach świata we Francji 65-letni wrocławianin wprawił w osłupienie tysiące ludzi. W biegu na 100 metrów gdzie temperatura dochodziła do niemal 40 stopni, w biegu pod znacząco przeciwny wiatr, Wojciech Seidel wpadł na metę w czasie 12,88 sekundy. Ustanowił nowy rekord Polski weteranów i po raz pierwszy w historii polskiego sportu wywalczył dwa złota w sprincie (dołożył medal na 200 metrów).


Pan Wojciech był w przeszłości czołowym polskim sprinterem. Biegał na poziomie 10,5 sekundy i był członkiem Kadry Narodowej. Po zakończeniu kariery podobnie jak Morawiec nie wyrzucił hobby do śmieci, ale zaczął ścigać się wśród weteranów. 65-letni inżynier budowlany, doktor Politechniki Wrocławskiej trenuje pięć razy w tygodniu po 1,5 godziny. Jak przyznaje, w ogóle nie myśli o tym, ile ma lat. Realizuje się tak samo w nauce jak i spor-cie.


3. 105-letni rekordzista świata i Europy – o panu Stanisławie słyszał cały świat Fabryka Siły Sklep

Ma dokładnie 105 lat i na koncie dwa wielkie rekordy: świata i Europy. Sędziwy świdniczanin niemal codziennie urządza sobie treningowe marszobiegi. Zdrowie ma tak dobre, że nie potrzebuje żadnych leków czy nawet witamin. Świat po raz pierwszy usłyszał o nim w 2014 roku, kiedy to Pan Stanisław przebiegł „setkę” w czasie 32,79 sekundy. Uczynił to jako najstarszy człowiek w historii.


Kilka miesięcy po swoim wyczynie na stadionie spróbował swoich sił na halowym dystansie 60 metrów. Efekt? Czas 19,72 i nowy rekord świata weteranów. W marciu obecnego roku Pan Stanisław został także mistrzem Europy w kategorii wiekowej ponad 100 lat (dwa kolejne złota dołożył w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem). Niezwykłe w jego historii jest sportowe zacięcie, jakie rysuje się na jego twarzy w czasie walki. To zupełnie tak, jakby był o 80 lat młodszy. Jedyne co może mu przeszkadzać, to brak dynamiki.


105-letni świdniczanin nie może startować już bowiem z bloków tak jak choćby 60-latkowie. Potrzebuje startu wysokiego i wsparcia motywacyjnego w postaci biegnących razem z nim pacemakerów. Pan Stanisław jako jeden z nielicznych na świecie ludzi przeżył dwie wojny światowe, z zawodu był kolejarzem, a do swojej pracy dojeżdżał na rowerze 12 kilometrów. Po latach zaczął chodzić. Kilka razy w tygodniu maszerował przez 10 kilometrów.


Długich spacerów zabraniała mu rodzina (m.in. 80-letnia obecnie córka,

z którą mieszka). Pan Stanisław uparł się jednak, że nie tylko będzie spacerował, ale zacznie też biegać, a jego ambicją stał się wkrótce atak na rekord świata stulatków. Oby jego fantastyczna historia miała swój ciąg dalszy.