„Nie tylko pot i łzy, ale naprawdę dużo krwi, skręceń, zerwań i zasłabnięć jest nieodłącznym elementem tych zawodów. Pomimo przebywania

w wodzie dręczyć będzie was pragnienie, a w chwilach słabości nie otrzymacie pomocy” – tak bieg noszący nazwę Ucieczka Zakładników reklamują jego organizatorzy. Bieg odbywa się w ramach Biegu Katorżnika, nie jest jednak jedyną opcją do wyboru. Obok niego odbywa się też „zwykły” bieg. Oba potrafią skutecznie odstraszyć wysoką skalą trudności.


SPIS TREŚCI:

1. Ucieczka Zakładników – bieg w warunkach „wojny
2. Bieg Katorżnika – zawody stworzone pod przyszłych komandosów
3. Jak przeżyć Bieg Katorżnika?
4. Trening
5. Ten bieg jest dla każdego



1. Ucieczka Zakładników – bieg w warunkach „wojny”
„Organizator nie bierze odpowiedzialności za powstałe podczas gry urazy psychiczne i fizyczne” – to jeden z punktów regulaminu Ucieczki Zakładników. Nie do końca ten typ rywalizacji można nazwać „biegiem”. Faktyczne zawody zostają bowiem poprzedzone kilkugodzinnym znęcaniem się nad uwięzionymi w celi zawodnikami.


O 21:30 zgłoszeni do Ucieczki Zakładników zostają pojmani, skuci kajdankami i rozlokowani w ciemnej celi. Dodatkowo na ich twarze zostają założone worki. Przydzieleni, by pastwić się nad nimi, żołnierze krępują ich

i każą wykonywać różne nieprzyjemne czynności (organizator nie zdradza, co czeka uczestników). Z relacji świadków wynika jednak, że pojmani są polewani lodowatą wodą, zmuszani do klęczenia i przebywania w nie-wygodnych pozycjach. Dochodzi do tego poniżanie psychiczne.


Po takich kilkugodzinnych torturach zawodnicy zostają połączeni w pary

i skrępowani kajdankami. Rozpoczyna się właściwy bieg, w czasie którego pary nie mogą się rozdzielić. Uczestnicy muszą pokonywać m.in. głębokie, wypełnione błotem rowy, przedzierać się przez gęste zarośla i nurkować pod szczelnie wypełnionym wodą mostem. Nie ma taryfy ulgowej. Na trasie nie spotkamy punktów sanitarnych. Każdy uszczerbek na zdrowiu kończy się po prostu wykluczeniem.


Takie ekstremalne doznania nie są tanie. Organizatorzy życzą sobie od chętnych aż 800 złotych od pary za start. Liczba miejsc jest jednak ograniczona i wynosi zaledwie 40 osób (20 par).


2. Bieg Katorżnika – zawody stworzone pod przyszłych komandosów
Zdecydowanie łatwiejszy od Ucieczki Zakładników jest tradycyjny, organizowany nieprzerwanie od 2005 roku Bieg Katorżnika. Jego uczestnicy rywalizują na dystansie około 10 kilometrów i mają do pokonania m.in. bagna i rowy melioracyjne ulokowane wokół jeziora Posmyk. Samego biegania jest niewiele. Zwycięzcy poruszają się z prędkością około 10 minut na kilometr. Szybciej się nie da. Nawet najbardziej zapalonych uczestników skutecznie hamują bagniste i zalesione tereny lublinieckiej dżungli.


„Pytacie mnie o przeżycia? To doświadczenie życia. Czuję się jak ochrzczony przez życie.” – to jeden z pobiegowych komentarzy. „Wygląd moich nóg mówi chyba sam za siebie. Błoto było czarne jak smoła, dodatkowo były w nich jakieś konary, które co chwilę boleśnie przejeżdżały po moich nogach. Słońce prażyło. Zdarzały się momenty, że z ciepłej wody wpadaliśmy od razu do lodowatej i odwrotnie. Niektórzy narzekali przez to na skurcze.” – to relacja Ani, jednej ze zwyciężczyń ekstremalnego biegu.


Fabryka Siły Sklep

Na trasie oprócz naturalnych można spotkać także sztuczne przeszkody np. duże opony lub drewniane ściany, na które trzeba się wdrapać Uatrakcyjnieniem samym w sobie jest fakt, że zawody organizowane są na poligonie wojskowym, a trasę przygotowują komandosi z miejscowego pułku specjalnego.


3. Jak przeżyć Bieg Katorżnika?
Każdego, kto zdecyduje się wziąć udział w lublinieckim biegu, czekają żmudne przygotowania. Etap pierwszy to dość kosztowna rejestracja zaczynająca się od wpłaty 200 złotych. Większości osób raczej to jednak nie przeraża. Co roku na trasie katorżniczej 10. staje ponad 1000 uczestników.


Etap drugi to przygotowanie teoretyczne. Zawodnik poprzez kanały internetowe i zwykłe znajomości stara się zebrać jak największą wiedzę na temat biegu. I tak dowiaduje się między innymi, że:

– na trasie biegu będzie rozlokowanych kilka punktów odżywczych, gdzie będzie można przystanąć na łyk orzeźwiającej wody;


– bieg rusza w kilku grupach dla ułatwienia rywalizacji. Na końcu każdej grupy porusza się pomocnik, którego zadaniem jest pomoc najsłabszym;


– do biegu najlepiej jest zabrać buty jednorazowego użytku. Najlepiej sprawdzają się klasyczne trampki. Zaprawieni w bojach uczestnicy wiedzą, że dobrze jest je obwiązać przed biegiem tzw. srebrną taśmą;


– w zależności od warunków pogodowych dobrze jest ubrać długie lub krótkie getry, które będą dobrze przylegać do ciała. Wielu zawodników ubiera także rękawiczki, które pozwalają na śmiałe chwytanie się przeszkód, ale przede wszystkim chronią przed urazami;


– jeśli mamy predyspozycje do częstego obijania się, to pomocne mogą okazać się ochraniacze na piszczele. Wielu uczestników z nich korzysta;


– nie ma limitu czasu na pokonanie trasy. Bieg teoretycznie możemy więc ukończyć następnego dnia, choć takie przypadki oczywiście się nie zdarzają;


– zarejestrowani uczestnicy mogą skorzystać z bezpłatnego noclegu na terenie pobliskiej sali gimnastycznej. Wystarczy mieć ze sobą tylko śpiwór.


4. Trening

Czy potrzeba specjalistycznego przygotowania, żeby ukończyć Bieg Katorżnika? Organizatorzy sugerują, że pokonanie 10-kilometrowego dystansu z licznymi przeszkodami odpowiada przebiegnięciu 40-kilometrowego maratonu. Pokonanie trasy zajmuje zazwyczaj ponad dwie godziny, jednak najlepsi kończą bieg w czasie 1 godziny i 50 minut.


Specyfika jest zupełnie inna. Na trasie Katorżnika płyniemy, nurkujemy, skaczemy, przedzieramy się, biegniemy itd… Czy przygotowanie powinno być takie jak do maratonu? Zdecydowanie nie. Wystarczy trening w wa-runkach zbliżonych do tych, w jakich odbywa się rywalizacja. Znajdźmy więc w swoim pobliżu rzekę, pagórek, zarośla, drążek, ławki, położone przez wiatr drzewa… Oznaczmy lub zapamiętajmy przeszkody położone na trasie, a następnie postarajmy się pokonać je w biegu.


Zacznijmy np. od 400-metrowego biegu, dobiegnijmy do drążka, wykonajmy 10 podciągnięć, wykonajmy podbieg, zbieg, zatrzymajmy się na serię

10 przysiadów, pokonajmy znowu 400-metrowy, prosty odcinek, pokonajmy wpław rzekę (ale jej poziom niech nie będzie dla nas niebezpieczny).


Następnym punktem będzie wejście do lasu, w którym będziemy przedzierać się przez konary drzew i zarośla, potem w wyznaczonym punkcie czołgajmy się przez 20 metrów. Bieg kończymy w parku, w którym po drodze pokonujemy kilka ławeczek lub innych sztucznych przeszkód.


Długość trasy jest zależna od nas. Nie musi jednak wynosić równych

10 kilometrów jak na zawodach. W zupełności wystarczy nawet

trzykilometrowa trasa.


5. Ten bieg jest dla każdego

Lubliniecki bieg odbywa się zazwyczaj na początku lub w połowie sierpnia. Ucieczka Zakładników i bieg na 10 km to niejedyne organizowane na trasie wyścigi. W myśl zasady „dla każdego coś dobrego” organizatorzy przygotowali także takie zawody, jak:

– Mistrzostwa Polski w biegu tyłem na dystansie 1 mili – tutaj potrzebny będzie kapelusz z lusterkiem do biegania „na wstecznym”. Atestowana trasa przebiega w całości po asfalcie i przyciąga co roku coraz więcej zainteresowanych;


– bieg Mikro, Mini i Małego Katorżnika – czyli rywalizacja sportowa dla najmłodszych na dystansie od jednego do dwóch kilometrów.


– Katorżnik Babci i Dziadka - tutaj prawo startu mają zawodnicy 65+. Trasa jest dwukilometrowa.


Niezależnie od tego, do której grupy się zaliczasz, na mecie czeka cię specjalna nagroda: „Podkowa Katorżnika”, koszulka, a także wojskowa grochówka, którą możesz jeść bez ograniczeń. Życzymy powodzenia!