Wybiegnij poza strefę komfortu – zaplanuj swój sukces
Czy żeby mieć wymarzoną formę, wystarczy tylko biegać? Wielu zawodników, powołując się na przykład Kenijczyków, uważa, że tak. Tymczasem odpowiedź jest bardziej złożona, niż może nam się wydawać. Dystansu genetycznego i treningowego, jaki dzieli nas od biegaczy z Afryki, nie da się przeskoczyć. Nie da się też oprzeć wyłącznie na ich filozofii „biegaj i bądź szczęśliwy”. Żyjemy w zupełnie innych realiach i zupełnie gdzie indziej powinniśmy upatrywać swojej szansy.
SPIS TREŚCI:
1. Biegaj i bądź szczęśliwy
2. Bieganie – gdzie tkwi sekret?
3. Plan na sukces
dietetyczne i treningowe już od 42 zł / mies.
Bieganie to bezsprzecznie forma treningu, która daje nam poczucie wolności i szczęścia. Co innego, kiedy największą satysfakcję przynoszą nam wyniki sportowe. Wówczas słowa „biegaj i bądź szczęśliwy” nabierają nowego znaczenia, wyrażającego się przede wszystkim w poprawianych rekordach i osiągnięciach. Co robić, kiedy zwykłe bieganie przeradza się u nas w pragnienie rekordów? Powinniśmy wówczas zacząć więcej biegać, czy też postawić na nowe formy treningu?
Jedni stawiają na to, co już sprawdzone i zwiększają zakres i dystans. Jeszcze inni dodają do swojego treningu ćwiczenia ze sztangą. Rzadko zdarza się, żeby biegacze byli skłonni do diametralnej zmiany treningu. Tymczasem w tym właśnie tkwi sztuka wygrywania. Można ograniczać się do tego, co sprawdzone, ale nie zapewni nam to harmonijnego rozwoju. Stawianie na obowiązujące kanony może pomóc bardzo szybko wspiąć się na szczyt, ale też równie szybko z niego spaść.
2. Bieganie – gdzie tkwi sekret?
Sekret osiągania coraz lepszych wyników tkwi w harmonijnym rozwoju. Jeśli jesteś biegaczem i zdecydowałeś się na pogoń za rekordami, musisz zdać sobie sprawę, że kolejny stopień wtajemniczenia oznacza znacznie więcej wyrzeczeń. Kolejny level to także umiejętność zaskakiwania i mądrość, która nakazuje sięgnąć po coś nowego. Sekret tkwi tutaj w determinacji do podjęcia ryzyka. „Tylko wariaci są czegoś warci” – mówi znane powiedzenie.
Jeśli marzysz o wygrywaniu, musisz więc nie tylko zwiększyć tempo i dystans, ale pokonać własne ograniczenia. Co jeśli na przedostatnim odcinku 1500-metrowego dystansu stwierdzisz, że nie dasz rady? Musisz zaprogramować się na to, że jesteś w stanie znieść znacznie więcej bólu. Zanim jednak zdecydujesz się na walkę z ograniczeniami na treningu, warto zabezpieczyć się przed kontuzjami. Ambicja nie może zastąpić logiki.
To właśnie na poziomie tzw. logiki treningowej najwięcej biegaczy napotyka na problem. O ile bowiem są w stanie dać z siebie więcej w czasie biegu, to niekoniecznie chcą wprowadzać zmiany w swoim treningu. Z czego to wynika? Odpowiedź jest smutna, ale przede wszystkim wynika to z lenistwa, z niechęci do łamania schematów. Czym innym jest przyspieszenie w trakcie treningu, a czym innym świadome planowanie. Myślenie boli. Ta stara prawda wciąż czkawką odbija się współczesnym biegaczom.
Większość biegaczy to amatorzy, którzy w samotności i bez pomocy trenera próbują wspinać się na szczyt. Towarzyszy temu często bezrefleksyjność, brak umiejętności wyjścia poza własną strefę komfortu. Tymczasem sekret sukcesu to konkretnie zaplanowany trening. W największym skrócie powinno wyglądać to tak:
– poniedziałek: robię siłownię, dwukrotnie wykonuję obwód ćwiczebny, a na koniec dorzucam ćwiczenia stabilizacyjne na piłce;
– wtorek: wytrzymałość długiego czasu, biegam dystans 10 km w tempie umożliwiającym pokonanie drugiej połowy dystansu o minutę szybciej;
– środa – technika + siła biegowa. Wybieram się w teren, gdzie mam do czynienia z podbiegami i zbiegami, które są zbliżone specyfiką do tych występujących na zawodach. Ośmiokrotnie wykonuję podbieg i zbieg na dystansie 600 metrów, jestem cały czas w ruchu lub dzielę dystans na odcinki;
– czwartek: wykonuję solidny trening mięśni głębokich (stosuję planki),
a następnie wykonuję trening interwałowy 6 × 1600 metrów na przerwie trwającej 5 minut;
– piątek: 10 × 300 metrów + trening stabilizacyjny;
– sobota: wytrzymałość długiego czasu, terenowy bieg ciągły na dystansie 15 km.
Jak widzicie, ten tydzień treningowy nie składa się wyłącznie z ciągłego biegania, ale także ze stabilizacji, treningu mięśni głębokich, siły, techniki itd. Swoje bariery możemy przekraczać, biegając wymagające interwały.
i opisany tydzień także stwarza ku temu szansę. Najważniejsze jest jednak planowanie. Samym bieganiem wiele nie zdziałamy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo daje trening tzw. mięśni głębokich lub z wykorzystaniem krótkich 200- lub 300-metrowych odcinków.
Sporo wiedzy w opisywanym temacie dostarcza książka „14 sekund” Alberto Salazara. Autor tej książki to treningowy guru, który wychował m.in. mistrza olimpijskiego i świata oraz pierwszego białego biegacza od ćwierćwiecza, który wdarł się na podium olimpijskie biegu na 10 000 metrów. Sukces swoich podopiecznych zawdzięcza niekonwencjonalnym metodom treningu. Warto czerpać wiedzę od innych i już dzisiaj zaplanować swój sukces.