100 metrów skrajnego niedotlenienia
Dystans 100 metrów rozpala wyobraźnię. Jest najbardziej elektryzującym spektaklem każdych zawodów lekkoatletycznych. Najszybsi ludzie Polski biegają setkę poniżej 11 sekund, najszybsi na świecie poniżej 10 sekund. Co ich łączy? Przede wszystkim uwarunkowania genetyczne, które wyposażyły ich w procentowo większą zawartość włókien szybkokurczliwych. Przeciętny Kowalski nie miałby z nimi żadnych szans. Żeby wygrać, musiałby zerwać swoje ścięgna.
SPIS TREŚCI:
1. 85 najszybszych Polaków. Co potrafią?
2. Ciało sprintera jak silnik o potężnej mocy
3. Sprinter. Energiczniejszy niż pocisk, szybszy niż tramwaj
4. Jazda na 96-procentowym niedotlenieniu
5. Krótki dystans. Jak to jest poniżej 10 sekund?

Określ swój cel treningowy, a my pomożemy Ci go osiągnąć.
1. 85 najszybszych Polaków. Co potrafią?
W tym roku barierę 11 sekund w Polsce złamało 85 śmiałków. Najmłodszy
z nich Mateusz Wróbel ma 15 lat, najstarszy zaś Daniel Kossowski 34 lata. Można być więc szybkim bez względu na wiek. Co charakteryzuje tych, którzy biegają w Polsce poniżej 11 sekund? Potrafią rozwinąć prędkość maksymalną 38–41 km/h. Są przy tym niesamowicie zrywni. Sam moment oderwania od bloków rozpędza ich do 12 km/h jeszcze przed pierwszym postawieniem stopy.
W biegu na dystansie biegną tzw. krokiem odbijającym. Dla zwykłego człowieka jest to nie do odtworzenia, tymczasem dla sprinterów oznacza susy na ponad 2-metrowe odległości. Podczas gdy zwykły Kowalski do pokonania setki potrzebowałby 60 kroków, sprinterzy potrafią zrobić ich 43–48. Skąd tak niesamowita sprężystość w ich nogach? Odpowiedź to silne ścięgna Achillesa i potężnie zbudowany czworogłowy i dwugłowy uda.
Sekret tkwi nie tylko w dużych i mocnych mięśniach. Samo wygenerowanie mocy to jedno, ale żeby wykrzesać ją w maksymalnym stopniu, potrzeba gęsto rozlokowanych szybkokurczliwych włókien. U sprintera to nie problem. Ma ich bowiem tak dużo, że wyciśnięta z nich energia potrafiłaby z łatwością oświetlić jednorodzinny dom. Być może doczekamy się kiedyś show, gdzie kilku sprinterów co kilka sekund będzie ruszało z bloków w celu wywołania świetlnego pokazu.
2. Ciało sprintera jak silnik o potężnej mocy
Biomechanik Popinigis porównuje krótkotrwały wysiłek sprintera do pracy silnika o ogromnej mocy zaopatrywanego w specjalne paliwo („dynamit”), które wystarcza na 7 sekund pracy. „Dynamit” eksploduje już w fazie czterech pierwszych kroków, paliwo zgromadzone w mięśniach pozwala bowiem na zaledwie 1 sekundę maksymalnej pracy. Efekt wybuchu
i eksplozji paliwa pozwala z kolei resyntezować się mięśniowemu ATP przez kolejnych 7 sekund.
Jeśli interesują was obrazowe porównania, to paliwo w mięśniach zwykłych śmiertelników nie eksploduje – ich włókna są bowiem tak słabe, że nie są
w stanie wykorzystać rezerw fosfagenowych, jakie posiadają. Najlepiej jest to widoczne na nagraniu slow motion, gdzie sprinter z rekordem poniżej
11 sekund rusza z bloków razem z nietrenującym Kowalskim. Łatwo wówczas zobaczyć, że kiedy sprinter już stawia pierwszy krok, jego przeciwnik dopiero rozpoczyna fazę przenoszenia swojego ciężaru. Zwykły Kowalski musiałby zerwać swoje włókna, żeby chociaż spróbować powtórzyć podobny manewr.
Z badań naukowych wynika, że sprinter w czasie 10–11 sekund generuje ponad 50 kilodżuli energii kinetycznej. To ponad 30 razy więcej niż energia, jaką generuje pocisk opuszczający lufę rewolweru. Pocisk dzięki aerodynamiczności potrafi rozpędzić się do prędkości 1600 km/h, człowiek zaledwie do 40 km/h... Ale człowiek to człowiek. Ogranicza go masa i własna fizjologia. Obrazowe jest jednak to, jak wiele energii jest w stanie wygenerować w porównaniu z ruszającym z lufy pociskiem.
3. Energiczniejszy niż pocisk, szybszy niż tramwaj
Opisane powyżej rewelacje, że sprinter jest energiczniejszy niż pocisk to nie wszystko. Kiedy Usain Bolt ustanawiał rekord prędkości (44,72 km/h), w mediach dało się słyszeć wiele porównań do sunącego po torach tramwaju czy też samochodu jadącego po terenie zabudowanym. Takich konfrontacji nie mieliśmy okazji oglądać z udziałem najszybszego człowieka świata. W tym celu wynajęto jednak przyspieszającego do prędkości 40 km/h sprintera. Jaki był wynik tego pojedynku możemy zobaczyć poniżej.
Równą walkę z tramwajem mógłby przy tym nawiązać każdy zawodnik biegający poniżej 11 sekund na setkę. Od czego mógłby być natomiast szybszy człowiek łamiący 10 sekund? Między innymi od żyrafy. Dowiódł tego kilka lat temu Shawn Crawford. Był też całkiem blisko zebry, która jak się okazało, ledwo co łamała granicę 10 sekund. Bolt nie miałby z nią żadnego problemu.
4. Jazda na 96-procentowym niedotlenieniu
Może ciężko będzie w to niektórym uwierzyć, ale sprinter w czasie biegu na 100 metrów może przyswoić zaledwie 4% tlenu. Resztę (a więc 96%) może przyjąć dopiero po zakończonym wysiłku. Czy oznacza to, że w czasie biegu nie oddycha? Pierwsze kilka/kilkanaście kroków co prawda wykonuje na bezdechu, pozostałą część pokonuje jednak, wykonując bardzo szybkie wdechy. W czasie 10–11 sekund zapotrzebowanie na tlen wzrasta trzykrotnie w porównaniu do spoczynku.
Organizm nie jest w stanie w tak krótkim czasie przyjąć dodatkowych litrów tlenu. Z fizjologicznego punktu widzenia jest to niemożliwe. Stąd zadłużenie, które wynosi aż 96%. Spłata tego zadłużenia następuje w 60 minut po zakończonym wysiłku, kiedy to wygenerowany w czasie sprintu kwas mlekowy usuwany jest poprzez utlenianie do dwutlenku węgla i wody. Czy możliwe jest natomiast przebiegnięcie 100 metrów na całkowitym bezdechu?
Wielu zastanawia się nad tym pytaniem. Spieszymy jednak z odpowiedzią. Nie jest to możliwe. Nie przy takiej prędkości i nie przy uderzaniu o podłoże
z naciskiem prawie 300 kilogramów. Próba biegu na bezdechu może skończyć się wręcz tragicznie. Organizm, z czego nie zdajemy sobie często sprawy, jest zmuszony do uruchomienia wszystkich możliwych rezerw. Jeśli nie wypuścimy zaczerpniętego przed strzałem powietrza, to ono po prostu nas udusi. Podczas oddychania możemy wyłapać zaledwie 4% czystego tlenu, ale te 4% gwarantuje nam przeżycie biegu o maksymalnie możliwej intensywności.
5. Jak to jest poniżej 10 sekund?
Czego doświadczają ludzie biegający poniżej 10 sekund? Przede wszystkim uczucia bajecznej prędkości. 10 sekund to bariera, przy pokonywaniu której zawodnik musi musi rozwinąć prędkość 43–45 km/h. To zaledwie 3–5 km/h szybciej od biegających poniżej 11 sekund zawodników... Ale te 3–5 km/h potrafią rozwinąć nie na 40 czy 60 metrze, ale na 70–80.
To, czego doświadczają w porównaniu z „11-kami”, to przede wszystkim uczucie lotu. Na 70–80 metrze ich stopa styka się z podłożem przez zaledwie 0.06 sekundy, a faza lotu potrafi ich przenieść na odległość 2,70–2,90 metra. Wielu sprinterów światowej klasy opisuje, że największe „noszenie” mają właśnie pod koniec dystansu.
Wydaje się, że sprinterzy mogą w tym czasie wznieść się w powietrze i wcale nie jest to dalekie od prawdy. Naukowcy wyliczyli, że spośród 10 sekund jakie trwa bieg na 100 metrów, aż 6,3 sekund zajmuje faza lotu. Na ziemi zawodnicy znajdują się więc zaledwie przez 3,7 sekundy.
Intrygujące w tym wszystkim jest to, że 10 metrów przed metą nawet sprinter pokroju Usaina Bolta po prostu zwalnia. Swoją prędkość maksymalną każdy z nas jest bowiem w stanie utrzymać przez góra 20 metrów i ani metra dłużej.
Naukowcy nie są pewni, dlaczego tak właśnie się dzieje, prawdopodobnie jednak to właśnie skrajne niedotlenienie powoduje, że nie jesteśmy w stanie dłużej przyspieszać.
Myślisz, że 100 metrów to dystans dla każdego? Do pewnego limitu czasu tak, ale poniżej fizjologicznych barier 11 i 12 sekund dla kobiet i 10 oraz
11 sekund dla mężczyzn to już prawdziwe wyzwanie. Jest to wyzwanie, którego próba przekroczenia przez nietrenującego zawodnika może skończyć się bardzo niedobrze.