Przygodę z siłownią zaczynaliśmy już w liceum, tj. 10 lat temu. Zaczynałem ćwiczyć tak naprawdę od podstaw – wszystko, co wprowadzałem nowego do treningu, podpowiadali mi koledzy z siłowni. Wtedy poznaliśmy się z Oskarem. W naszej podróży treningowej było trochę przerw. Niedawno znaleźliśmy Fabrykę Siły i efekty ćwiczeń zaczęły być widoczne. Dopiero teraz, kiedy współpracujemy z ekspertami, jesteśmy w szczytowej formie.
Z czasem sylwetka robi się lepsza, człowiek zdobywa też wiedzę. Kiedyś wierzyło się w różne mity, np. w takie, że na masie trzeba jeść 4500 kcal, pełno ryżu, pełno kurczaka. Teraz tak naprawdę zjadam 2850 kilokalorii dziennie, a waga idzie w górę i przede wszystkim ta dieta nie jest nudna, bo co drugi dzień mam urozmaicone menu. Doświadczeniami związanymi z dietą też się wymieniamy. Chwalimy się sobie, jakie mamy smaczne posiłki.
Na początku bliscy byli trochę zdziwieni taką dietą, mówili: „co ty ważysz? ryż ważysz?!”. Oczywiście później, gdy zobaczyli, jakie to daje efekty, to ich stanowisko się zmieniło. Pojawiła się też u nich motywacja do tego, żeby iść na siłownię. Niejedną osobę namówiliśmy, bo ludzie pytali się, skąd mamy dietę. Widzieli, jakie pudełka z jedzeniem przynoszę do pracy. Edukujemy innych, ponieważ niektórzy myślą, że dieta to dużo wyrzeczeń – tak jak kiedyś się myślało.
W zdrowej diecie właśnie to jest dobre, że to nie jest jakieś wykluczanie tłuszczów, wykluczanie owoców, tylko tak naprawdę dobre, zdrowe jedzenie. Czasami trafią się czekolada, słodkie jogurty. Ludzi przyciąga fakt, że to nie jest dieta monotonna – taka, że wstajesz rano i stwierdzasz, że znowu trzeba tyle tego zjeść i znowu to samo, a do tego jałowe. Pojawia się myślenie, że dieta to straszne restrykcje: tylko ryż i kurczak. Dla nas teraz dieta to przyjemność – smaczne, normalne jedzenie. Prawidłowe odżywianie wpływa też na funkcjonowanie, na samopoczucie. Można dłużej, intensywniej trenować.
Fajną opcją, z której korzystamy, jest dziennik treningowy od Fabryki Siły. Można tam zobaczyć swój progres, i to z treningu na trening! Dziennik uczy też systematyczności w śledzeniu wyników. Jednym z najważniejszych czynników jest fotografowanie sylwetki. Na początku bagatelizowaliśmy robienie zdjęć, ale są one przydatne dla dietetyka i trenera, którzy układają plany. No i najważniejsze – gdy patrzy się na takie zdjęcia, to widać tę skalę progresu.
Sport zmienił nasze życia diametralnie. Nie mamy żadnych problemów, a nawet jeśli się jakieś pojawiają, to taką ścianę przebijamy, rozwiązujemy problem i lecimy dalej. Człowiek zaczyna widzieć rozwiązania: nie idziesz na łatwiznę, uczysz się cierpliwości i tego, że pewne sprawy trzeba przepracować. Na siłowni można też dać upust emocjom.
Gdyby ktoś teraz zapytał, czy warto trenować, to bez namysłu odpowiedzielibyśmy: „idź chłopie, nawet się nie zastanawiaj!”. Nie musi to być siłownia, może to być jakakolwiek aktywność. Sport daje takie przeświadczenie, że człowiek naprawdę czuje, że żyje.